Co pamiętam?
Na pewno – mocny zapach dobrej wody toaletowej, perfum, którymi Piotr Skrzynecki uwielbiał się oblewać. Wystające spod beżowego swetra mankiety i kołnierzyk białej koszuli, brązowy szalik i czarny wełniany płaszcz, cały obsypany okruchami obwarzanka.
Tak pamiętam nasze pierwsze spotkanie – kiedy zaczepiłem go na krakowskim Rynku, pewnego mroźnego przedpołudnia, w styczniu 1994 roku. Ośmielony sympatyczną rozmową zacząłem częściej zaczepiać, dosiadać się do stolika w kawiarni, odprowadzać do domu – a wreszcie robić coś drobnego w Piwnicy pod Baranami, traktując Jego uśmiech akceptacji jak kolejny awans.
Pamiętam maleńkie mieszkanie na ul. Worcella i kolejne, nieco większe, na ulicy Józefa. Nie mogę zapomnieć o bardzo zabawnych próbach kulinarnych, w skromnie urządzonej kuchni (kończyło się zawsze tak samo – zaparzeniem zielonej herbaty). Wciąż potrafię wybrać w telefonie numer telefonu Piotra i pamiętam jego lekko zachrypnięty głos.
Jest kilka osób, które staram się codziennie wspominać – Piotr jest pierwszą i najważniejszą z nich. Dzięki niemu, jako szesnastolatek, trafiłem do Piwnicy pod Baranami i zostałem w niej do dzisiaj. Piotr naprawdę był opoką, na której zbudowałem swoje życie.
(Grafika na podstawie zdjęcia Sebastiana Kudasa)
Sebastian Kudas – rysownik, ilustrator, autor tekstów, scenograf Piwnicy pod Baranami od 1995 roku.
fot. z archiwum Piwnicy pod Baranami