Z diariusza Pana Dariusza: Nowy Ład wg Materny, czyli Bagatela śpiewa
Ach, jak przyjemnie się takie felietony pisze. Pióro samo kołysze klawiaturą, co rusz skojarzenia się nasuwają, pamięć powraca, a sam felieton już płynie, choć ja pływakiem jestem słabym i raczej utrzymuję się na wodzie niż klasycznie pływam.
Wiecie dlaczego tak pływnie, śpiewnie i radośnie do życia nastawiony jestem? Gdyż wróciłem właśnie z premiery widowiska Bagatela śpiewa z krakowskiego Teatru Bagatela.
Zaproszenie na spektakl uradowało mnie z kilku jednocześnie powodów. Oznaczało, że kolejna fala pandemii, ta najdłuższa dla placówek kultury, się skończyła (choć wiele rygorów jeszcze obowiązuje) i można do teatrów, kin, muzeów, klubów kultury chadzać (Klub Kazimierz też Was zaprasza!).
Potwierdzała zapowiedź spektaklu, że Teatr Bagatela, z reputacją nieco osłabioną niewłaściwym zachowaniem byłego dyrektora, zamierza sławę i rynkowe znaczenie odbudować, co w wielu wypowiedziach jego nowi włodarze Andrzej Wyrobiec i Krzysztof Materna od miesięcy zapowiadali. Lecz nijak z powodu pandemii potwierdzić tego nie mogli. Uradowało mnie to zaproszenie również związanymi z tytułem Bagatela śpiewa zapowiedziami: Przypomnimy Wam kultowe pieśni i monologi z Piwnicy pod Baranami, przeboje Marka Grechuty, Zbigniewa Wodeckiego i Andrzeja Zauchy. Przywołamy wyjątkową atmosferę artystycznych kawiarni Krakowa i klimaty Studenckiego Festiwalu Piosenki i wyrafinowanego kabaretu – zapowiadano. Wzmacniała tę zachętę ujrzenia premiery także osoba głównego jej reżysera i pomysłodawcy, Krzysztofa Materny.
Jakże takiej premiery nie obejrzeć, gdy i ja się po miejscach w tej zapowiedzi opisanych szlajałem, w wydarzeniach uczestniczyłem, a nawet je współorganizowałem (Studencki Festiwal Piosenki), obiecywany repertuar świetnie znałem, a z bohaterami wieczoru niejedną lampkę wypiłem. Mam przecież co wspominać z ostatnich ponad czterech dziesięcioleci aktywnego uczestnictwa w krakowskiej kulturze. Czy wspomnienia te udanie przypomniał spektakl Bagatela śpiewa? Już Wam odpowiadam.
Kiedy obwieszczono, że to Krzysztof Materna wyreżyseruje tę premierę w Bagateli, i czemu ona będzie poświęcona, wielu skomentowało, że łatwy temat sobie wybrał, że to pestka dla niego. Początki jego artystycznej kariery w Krakowie przecież się zaczynały. Tu studiował, tu na studenckich imprezach konferansjerował, tu trafił do radia i telewizji, tu po artystycznych piwnicach i studenckich klubach imprezował. Miał też w czym wybierać, przecież wspomniani artyści wyśpiewali i spopularyzowali dziesiątki przebojów, które trafiły pod prawie każdą polską strzechę.
Pozory, jak wiecie, często jednak mylą. Bo bardzo łatwo wystawić koncert przebojów. Artysta wejdzie, przebój zaśpiewa, oklaski zbierze, ze sceny zejdzie, a na nią kolejny artysta wejdzie. I tak kilkadziesiąt razy. Tylko czy to jest dobry teatr? Czy to jest spektakl intrygujący, do zadumy skłaniający, czy to jest widowisko choreograficznie i scenograficznie intrygujące? Czy to spektakl godzien artystycznej klasy krakowskiej kultury i Teatru, o pozornie tylko bagatelnej nazwie Bagatela? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! – ja Wam odpowiadam. Taki spektakl kulturalnym chłamem byłby i na poważniejszą uwagę nie zasługiwał.
Krzysztof Materna też takiego teatru się wstydzi, na łatwiznę nie idzie, od lat znacznie wyżej stawia sobie poprzeczkę. I udanie ją zazwyczaj pokonuje. Tym razem pokonał przeszkodę ze sporą nadwyżką. Z grona artystów sceny, którą w artystyczne władanie przejął, wybrał 15 najlepiej uzdolnionych wokalnie i tanecznie, proponując im do wykonania przez siebie wybrany zestaw utworów, nie zawsze najbardziej znanych, lecz klimatycznie i tematycznie ze sobą powiązanych. Dostroił je choreograficznie (Katarzyna Zielonka, Jarosław Staniek), scenograficznie (Agata Stańczyk), kostiumowo (Urszula Czernicka), oświetleniowo (Marek Oleniacz), a przede wszystkim muzycznie (aranżacje Konrad Mastyło) do wyłącznie własnego gustu, poczucia humoru, innej interpretacji od oryginałów, gdyż – co wytłumaczył – one są święte i nie wypada się z nimi ścigać.
Już po pierwszych próbach, stwierdził z radością, że trafił do Teatru, w którym jest wielu świetnych, zawodowych aktorów – wokalistów, którzy talent marnowali, bądź się go wstydzili. Bagatela śpiewa pozwoli im na zdobycie sławy, gdyż i ten spektakl sławny rychło będzie, co ja mu wróżę.
Od pierwszej do ostatniej minuty, a ta była minutą 110-tą, świetnie się bawiłem. Podśpiewywałem, wspominałem, w fotelu podskakiwałem, przytupywałem, wybuchałem śmiechem, a nawet łza smutnej refleksji po mnie spłynęła. Zaprawdę, piszę Wam, że tak było, czego Wielce Szanowna Małżonka świadkiem, gdyż nawet uwagę mi zwracała na moje niestosowne do szacownego Teatru zachowanie. Wytłumaczyłem jej cichuteńko, że nie mogę reagować inaczej, kiedy słyszę takie piosenki, jak: Taka głupia to ja już nie jestem, Czarny Alibaba, Tango Anawa czy Rzuć to wszystko, co złe. Moje to są piosenki, moja młodość i ja tak radować się muszę, kiedy mi je w tak udanej formie przypominają, a przypominali tak właśnie artyści z Bagateli. Nikogo szczególnie nie wyróżnię ze scenicznej 15-tki, gdyż felieton z gumy nie jest, a nikogo zlekceważyć nie wypada, gdy sztuka tak udana. Jak chcecie, znajdziecie w Internecie.
Muszę jednak wyróżnić zespół muzyczny, który Maternie udało się zgromadzić. A wielcy to muzycy: specjalnie na premierę ściągnięty z dalekich krajów basista Marian Pawlik (założyciel Dżambli, legenda jazzu), aranżer i pianista, Konrad Mastyło oraz legendarny skrzypek z Piwnicy pod Baranami, Zbigniew Paleta. Wsparci przez trzech młodych instrumentalistów swoim graniem o kilka stopni podwyższyli jakość widowiska.
Najważniejszym jego bohaterem był dla mnie i innych widzów (a wśród nich gwiazd wiele) jednak Krzysztof Materna. Udało mu się w zgrabną całość połączyć to, co pozornie nieposkładane, dobrać słowne skecze, piosenki, a przede wszystkim to poprowadzić. Inteligentną, lecz nienachalną konferansjerką w jego stylu, czyli z dowcipem na poziomie, bawiącym do łez. Nie mogło być inaczej, gdy tematem przewodnim uczynił Nowy Ład, który dotarł także do krakowskiego Teatru, nie tylko w postaci maseczek na twarzach.
No, fantastyczny jest Krzysztof Materna i spektakl przez niego zaproponowany. Pędźcie więc czym prędzej do Bagateli, gdzie zobaczycie, jak świetnie tańcem, śpiewem, piosenką, skeczem, muzyką ucieszy was Nowy Ład.
Oczywiście, ten artystyczny.
Dariusz Łanocha